poniedziałek, 17 października 2011

Nowy film Koterskiego

"Baby są jakieś inne"
Wojna płci jest źródłem kawałów, skeczy i kabaretów. Do tematu sięgają także twórcy filmów, spotów reklamowych, autorzy książek i poradników. Marek Koterski w zabawnym komediodramacie „Baby są jakieś inne” rozprawia się ze stereotypowymi opiniami o rolach kobiet i mężczyzn w codziennym życiu oraz z coraz bardziej mylnym przekonaniem, kto jest z Wenus, a kto z Marsa. Film opiera się na dialogu dwóch podróżujących autem mężczyzn (w tych rolach Robert Więckiewicz i Adam Woronowicz). Dialogu pełnego krytycyzmu i sarkazmu, agresji i oskarżeń skierowanych w stronę kobiet. Jak jednak informuje nas plakat, jest to „najbardziej kobieca komedia o mężczyznach”. Właśnie ten męski sparing słowny jest rodzajem „obrony przez atak”. Przez to ciągłe odgryzanie panowie pokazują swoją słabość i strach przed kobiecą dominacją.
„Baby...” to filmowy majstersztyk, jak to zwykle bywa w przypadku filmów Koterskiego. Charakterystyczny dla jego produkcji rozlew ludzkiej żółci i agresji w myśl zasady „Z kogo się śmiejecie? Z samych siebie się śmiejecie!” wywołuje wiele emocji. Wybierając się jednak na seans warto wybrać ten najrzadziej uczęszczany i najlepiej w kinie kameralnym. W przeciwnym razie czeka nas półtorej godziny słuchania ciągłego rechotu ludzi, którzy reagują śmiechem na każde przekleństwo wypowiadane przez aktorów. A tych przekleństw jest w filmie bardzo dużo.
Dialogi, napisane charakterystycznym dla Koterskiego językiem, pełnym błędów gramatycznych i niepoprawnej składni, tylko sprawiają wrażenie wulgarnych. Jeśli jednak film obedrzemy z przekleństw i seksistowskich podtekstów okaże się, że nie jest bezwartościowy i wcale nie obraża kobiet. Wręcz przeciwnie – pod przykrywką ujadania na płeć piękną ukazane są wszystkie frustracje dzisiejszych samców.
Produkcja Koterskiego jest filmem wartym zobaczenia. Można potraktować ten odzierający relacje damsko-męskie ze wszelkich złudzeń seans jak terapię. I sądząc po oburzonych opiniach widzów przekonać się, że w dalszym ciągu nie potrafimy śmiać się ze swoich wad i brakuje nam dystansu do siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz