niedziela, 2 października 2011

Pierwszy raz we Wrocławiu

MONSTER JAM 

Ekstremalne emocje na Stadionie Miejskim

W sobotę, na Stadionie Miejskim odbyła się pierwsza wrocławska odsłona Monster Jam. Około 30 000 zgromadzonych na trybunach widzów dzielnie dopingowało swoich faworytów.


Kurz, ogłuszający ryk silników, zapach spalin i głośno wiwatująca publiczność – na sobotnim Monster Jam mieliśmy tego wszystkiego pod dostatkiem. Do Wrocławia przybyło 10 przodujących drużyn ze Stanów Zjednoczonych, gdzie rywalizowały ze sobą w dwóch kategoriach: wyścigach równoległych, które zwyciężył Iron Man (już w kwalifikacjach osiągnął najlepszy czas – 17,71s) oraz freestyle, gdzie najlepszy okazał się Maximum Destruction, znany szerszej publice jako „Max D”. Dzielnie walczyła także jedyna przedstawicielka płci żeńskiej – Debra „Madusa” Miceli. Uzyskała trzeci czas w eliminacjach (18,44s ) i odpadła dopiero w półfinałach. Również we freestyle’u poradziła sobie nie najgorzej.
Impreza rozpoczęła się już o godzinie 11 na specjalnie zorganizowanym Pit Party – części integracyjnej, na której posiadacze biletu mogli z bliska przyjrzeć się nie tylko wielkim półciężarówkom, ale i innym „koniom mechanicznym”. Mogliśmy podziwiać samochody rajdowe, quady, motocrossy, zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie, porozmawiać z kierowcami i wziąć autograf. Wielką atrakcją dla maluchów, oczywiście poza monstrualnymi truckami, była obecność polskich kierowców Teamu Hot Wheels. Panowie chętnie pozowali do zdjęć i podpisywali plakaty, a dzieci zaciekle walczyły o nagrody Hot Wheels w konkursach sprawnościowych. Do godziny 14 pod Stadionem Miejskim przewinęło się kilka tysięcy ludzi.
Po oficjalnym otwarciu i przejeździe żużlowym klubu Betard Sparta Wrocław odbył się pokaz samochodów sterowanych radiem (Traxxas). Następnie na torze pojawili się dwaj kierowcy Teamu Hot Wheels: czerwony i żółty, gdzie przez kilka minut pokazywali możliwości techniczne swoich maszyn. Na trybunach gromadziło się coraz więcej widzów, a prawdziwe emocje dopiero się zaczynały. Po przejeździe samochodów rajdowych, pojawił się specjalnie przygotowany samochód ze słynnej serii NASCAR. Za kierownicą siedział nikt inny jak Andi Mancin (wicemistrz Rally America 2009). Niestety, nawet jego umiejętności nie miały szans z nawierzchnią – przebił oponę i został odholowany z toru przy oklaskach publiczności.
Po wyścigu równoległym Monster Trucków i rywalizacji quadów odbył się pokaz demo pojazdu z napędem odrzutowym. Huk i hałas wypełnił Stadion po brzegi, a z ust widzów wydobywały się okrzyki zachwytu i zdumienia. Jednak najwięcej emocji wzbudziły dwa ostatnie punkty programu. Najpierw do czerwoności rozgrzali panowie z Teamu FMX. Sztuczki, które wykonywali zapierały dech w piersiach. – Teraz możecie zapomnieć o jakichkolwiek prawach fizyki, ale… nie próbujcie tego w domu! – żartował konferansjer. Oglądaliśmy wysokie skoki, przewroty i inne tricki na motocrossach i quadach.
Zaraz po nich odbyły się wyczekiwane przez wszystkich zawody Monster Jam Freestyle. Każdy z trucków miał 60 sekund czasu sędziowskiego i 30 sekund czasu dodatkowego na dowolne zaprezentowanie swoich umiejętności. W jury zasiedli Tomasz Adamek, Krzysztof Hołowczyc i zawodnik Śląska Wrocław, Przemysław Kaźmierczak.

Popisy w czasie bonusowym oceniał sędzia z USA. Panowie nie faworyzowali zawodników i byli surowi w swoich notach. Nie obyło się bez rozczarowania – faworyt konkurencji Grave Digger, po efektownym występie w czasie podstawowym, zaliczył wywrotkę, przez co stracił szansę na rundę bonusową.
Poza pokazami motoryzacyjnymi swoje umiejętności i przykładowe zagrania zaprezentowały Wrocławskie drużyny futbolu amerkańskiego: Devils i The Crew. Hucznie przyjęto także piłkarzy Śląska Wrocław – pierwszą drużynę lidera ekstraklasy.
Monster Jam było trzecią imprezą na Wrocławskim Stadionie Miejskim. Początkowo miało odbyć się 3 września. Zmiana daty chyba wyszła na lepsze, gdyż frekwencyjnie i pogodowo październik okazał się idealny na motoryzacyjne szaleństwo.












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz